Heej!

  Niedługo, czyli 30 marca są moje urodziny.
Z tego powodu wzięło mnie na wspomnienia.
Kilka lat temu, w ten szczególny dzień spełniłam swoje marzenie i skoczyłam ze spadochronem w Las Vegas. Co ciekawe cierpiałam na ogromny lęk wysokości. Do tego stopnia, że panikowałam i miałam zawroty głowy, będąc na Sarniej Skale w Tatrach...
Bardzo nie chciałam posiadać strachów tego typu, więc zaczęłam skakać z czego się da. Pomogło! :)

Urodzinki świętować bardzo lubię, ale często nie pamiętam ile mam lat i generalnie się na tym nie skupiam. Liczenie czasu też mi kiepsko idzie. Czy ktoś z Was odgadnie jakiego wieku dobiję za 15 dni? :D

Słyszałam opinie ludzi, którzy byli zawiedzeni "skydivingiem", mówiąc, że bungiee i inne tego typu sprawy są ciekawszym doświadczeniem. Ja bardzo się z tym nie zgodzę. Posiadam na swoim koncie kilka dziwnych skoków, więc mam porównanie.

⃟⃟⃟

Zdecydowałam się na Vegas Extreme Skydiving, ponieważ mają w ofercie skoki z 15 000 feet, czyli 4572 m. Daje to maxymalny dozwolony czas freefall ( tego wolnego spadania). 
W Polsce widziałam oferty jedynie 3000-4000 m. W tym przypadku pół kilometra to na prawdę odległość, którą czuć i widać.

Taka przyjemność kosztuje 219 $ + 89 $ za zdjęcia i filmy.

Jestem na tyle dziwna, że potrafię stresować się sytuacjami bzdurnymi, jak np. pierwszy dzień w nowej pracy. Jeśli chodzi o momenty, w których bardzo wskazane byłoby odczuć jakikolwiek lęk to ja tak niekoniecznie...

Obudziłam się o godzinie 5:00 rano. O 7:00 miałam transport spod hotelu MGM GRAND ( Tam miała miejsce walka Mayweather vs. Pacquiao. :P) na lotnisko.
TAK, potrzebowałam ponad godziny na prysznic, makijaż, itd. :P W końcu mieli zdjęcia robić!

Podpisałam 3 deklaracje, potwierdzając, że jestem świadoma możliwości utraty życia i nie będę mieć pretensji, jeśli tak się stanie (?!). Może bali się, że będę ich straszyć, czy coś. Ogólnie te dokumenty były bardzo ciekawie sformułowane, udekorowane trupimi czaszkami i ogromną ilością słowa "DIE" (umierać). Punkt, który mi się także spodobał to " Podaj dane osoby, która w razie konieczności zajmie się Twoimi zwłokami". No...OKAY...!

Jechaliśmy ok. godzinę czasu za miasto, w sumie 4 skoczków: ja, młoda Amerykanka i nowożeńcy z Japonii + instruktor dla każdego z nas. Zestresowany był jedynie świeżo upieczony mąż. Nie ukrywał, że żona go zmusiła - słodka, delikatna Japoneczka w kwiecistej sukience. ;D Pozory bardzo mylą!

Po przybyciu na miejsce przeszliśmy szkolenie, dotyczące głównie ułożenia ciała na poszczególnych etapach skoku.



Pewnie niektórych z Was dziwi moja piękna, urocza czapeczka. Poprosiłam o nią, gdyż miałam perukę i niekoniecznie chciałam, aby mi ją zwiało. Dlaczego skakałam w peruce? Bo tak. Były moje urodziny. :D 



W końcu wsiedliśmy do samolotu. Sporą część podróżowaliśmy z otwartymi "drzwiami", które następnie zamknięto, aby ponownie otworzyć, w celu wyproszenia nas na zewnątrz. 
Po kolei, każdy najpierw miał usiąść z nogami spuszczonymi na zewnątrz, po czym skoczyć, lub wrócić do samolotu.
Znowu na ten temat spotkałam się z różnymi opiniami, ale mnie nigdy nikt nie wypychał. Tutaj, co prawda miałam instruktora (z Hiszpanii) przywiązanego do pleców, ale podążał jedynie za moimi ruchami. Następnie on usiadł w taki sposób, a ja sobie zawisłam.






Czy bałam się, majtając nóżkami na wysokości 4,5 km nad Ziemią?
Kocham adrenalinę i jak ona mi się załączy to jestem "bogiem", mogę wszystko. ;D Jestem tu, żeby skoczyć, więc robię to - szybka akcja.

Etap pierwszy to Freefall, czyli spadamy z ogromną prędkością. Doświadczenie niesamowite, bo w dużej mierze tracimy kontrolę nad ciałem. Podwiewało mi nos, policzki, fruwały wargi i kompletnie  nie można tego opanować. Nie radzę podnosić głowy za wysoko, bo wiatr blokuje możliwość oddychania.





Na tym etapie bardzo często ludzie dostają ataku paniki i wymiotują. Zostało to potwierdzone przez naszych instruktorów. Jest to zrozumiałe, że po zetknięciu się z tak dużą siła powietrza, niektórzy mogą mieć problemy. Tak jak fakt, że niekoniecznie się tym później chwalą...:P

Nadchodzi moment otwarcia spadochronu. Trochę to boli. Po mocnym szarpnięciu w górę wszystko się zmienia. Z dzikiego pędu wchodzimy w wolniutki lot, którym możemy się delektować, podziwiając widoki.




Co do spadochronów, to podczas skoku mamy ich sporo ( nie pamiętam już ile) + "biały balonik" nad nami, który utrzymuje naszą pozycję i zapobiega obrotowi. Dlatego uważam, że są pewne zagrożenia, ale słynne "nie otwarcie się spadochronu" jest raczej na końcu listy.

Wbrew pozorom najwięcej wypadków zdarza się już na ziemi. Głównie: urazy, skręcenia, złamania kończyn. 

Przed lądowaniem należy "usiąść" w powietrzu z wyprostowanymi przed siebie nogami. Tak, aby wylądować na pośladkach. Oczywiście wciąż jest to duża siła uderzenia, która pociągnie nas jeszcze trochę po podłożu. Z tego powodu zderzenie się inną częścią ciała może się mieć bolesne zakończenie. Jeden z instruktorów miał tak dziurawe jeansy w okolicy siedzenia, że "trzymały się kupy" tylko z przodu. Stwierdził on, że wszystkie jego spodnie tak wyglądają i to piękny strój roboczy. 

Samo szkolenie i pozy wydadzą się Wam dziecinnie proste. Inaczej natomiast wygląda to w praktyce, gdy Wasze ciało stara się wymusić inne zachowania, a emocje zaburzają myślenie.

Co ciekawe moja pupa trafiła idealnie w namalowany krzyżyk!


Już po wszystkim wracaliśmy na przyczepie do bazy. Cała adrenalina odeszła. Wszyscy wyglądaliśmy jak po spaleniu zielonych, nielegalnych substancji, leżąc i nie odzywając się ani słowem. 

W centrum skoków czekaliśmy około godziny na zdjęcia i filmiki, które w między czasie wyświetlały się na dużym ekranie. Tym oto sposobem dowiedzieliśmy się, że wszystkie dziewczyny były dzielne, ale nasz rodzynek dostał lekkiego ataku paniki. Wyglądało to dość przerażająco, a on wciąż był blado-zielony. Dostaliśmy pen-drive i koszulkę. 

Przejdźmy wreszcie do zagadnienia z tematu.

Dlaczego Las Vegas to idealne miejsce na skok ze spadochronem?

Jak wiadomo-krajobraz Nevady jest łysy i rudy... To dodatkowo zwiększa odczucie wysokości i "extremalności". Na niebie nie było ani jednej chmurki, dlatego nic nie zasłaniało widoków. W Polsce taka pogoda nie jest łatwa do osiągnięcia.
Cała załoga Vegas Extreme Skydiving to świetni profesjonaliści z dużym doświadczeniem, poczuciem humoru i dystansem do świata. Potrafili stworzyć nieziemską atmosferę "dzikości".
W sumie sama podróż wczesnym rankiem. na lotnisko pośrodku pustyni, z ekipą, która grozi Ci śmiercią było już dzikie...;D

Mówimy w końcu o części Stanów, w której po wejściu do jubilera, widzimy następującą tabliczkę:


W taki sposób sprzedawca daje Wam subtelnie do zrozumienia, że jeśli chcecie nabyć coś w tym miejscu bez płacenia, to lepiej nieee... Nie lubi on bowiem rozmów telefonicznych, lecz bardzo lubi zabawy z bronią w ręku...

Dosłowne tłumaczenie: " Nie dzwonię na 911 (numer policji). Używam 357 (numer broni)."

Postanowiłam nie sprawdzać czy deklaracja ta jest prawdziwa, czy miał tylko ochotę pochwalić się swoim Magnum.

Co ciekawe drzwi wejściowe, które od zewnątrz prezentowały się zupełnie normalnie i staro, od wewnątrz już tak nie wyglądały. Tzn. staro wciąż tak, ale miały na sobie tonę dziwnego sprzętu, który sprawiał, że otwierały się wieczność. Dobry patent, ale więcej tego typu ciekawostek przygotuję w innym poście.

⃟⃟⃟

Co do skoków ze spadochronem - zrobiłabym to ponownie! Świetne przeżycie! 
Pamiętajcie, że marzenia warto spełniać i nie ma rzeczy niemożliwych!
A Wy macie na swoim koncie skok ze spadochronem, lub planujecie?

Trzymajcie się cieplutko!

24 komentarze:

  1. Ale super przygoda, fajnie, że realizujesz własne marzenia i wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się Twoich urodzin :) Ja raczej tego bym nie zrobiła, kiedyś chciałam a jednak dobrze mi na ziemi i zrezygnowałam z tego pomysłu :P Nie żałuję, że wycofałam się a planowałam skoczyć w Holandii, jednak inne marzenie przewyższyło i zrealizowałam zamiast soku :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne niesamowite doświadczenie,ja niestety mam lek wysokości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam za odwagę! Super, że spełniłaś swoje marzenie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. woooo...! świetna sprawa:D i to jeszcze w Las Vegas. Mi też si marzy taki skok! :)
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, ale super sprawa :) Ja mam i lęk wysokości i lęk przed samolotem, więc u mnie odpada to podwójnie, nie wsiądę do samolotu;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko co za przeżycie i jeszcze w takim miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam za odwagę kochana! :D Też mi się marzy taki skok, ale nie wiem czy jak by przyszło co do czego to bym się odważyła :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna sprawa, choć bałabym się skoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezapomniane przyżywcie i ten krajobraz. Nie wiem czy sama dałabym radę tego dokonać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O żesz w mordę...że tak się wyrażę... podziwiam za odwagę, ja od samego czytania miałam strach w oczach! Widoki jednak niezapomniane!
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze chciałam skoczyć ze spadochronem, ale brakowało mi odwagi.
    Świetny post i genialne wspomnienia - oby było tego więcej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba bym się nie odważyła :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję odwagi!! Łał to musi być ekstra przeżycie! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Łał na pewno niezłe przeżycie, super:) Dodaję blog do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  15. Może kiedyś się odważę na taki skok. Co prawda mam lęk wysokości ale chciałabym skoczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. wow, zazdroszczę odwagi :) świetny wpis i zdjęcia w ekstremalnych warunkach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega zazdroszczę! Zawsze chciałam skoczyć ze spadochronem :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny film, a ile uśmiechu!

    OdpowiedzUsuń
  19. zazdroszczę maaxxx! fantastyczna przygoda , oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też uważam że to jest fantastyczna przygoda.

    OdpowiedzUsuń
  21. W Twoim tekście da się wyczuć mnóstwo energii i entuzjazmu. :) I o to chodzi! Wspaniale, że miałaś okazje skoczyć ze spadochronem i że tak miło to wspominasz - piękne przeżycie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Połączenie podróży i skoku ze spadochronem to dopiero niezapomniane wrażenia. :) Podejrzewam, że radość jest wtedy podwójna. Na zdjęciach widzę ciągły uśmiech - super! :)

    OdpowiedzUsuń